Wągrowiec - Kilkunastomiesięczny chłopiec uratowany przez policjantów
Policjant z zespołu dochodzeniowego wraz z technikiem kryminalistyki przesłuchiwali pokrzywdzoną do sprawy prowadzonej przez sąsiednią jednostkę Policji. Początkowo nic nie zapowiadało, że będą ratować małego chłopca.
Wczoraj po godzinie piętnastej policjanci z Wydziału Kryminalnego KPP w Wągrowcu st. sierż. Sylwia Wiatrowska i st. asp. Przemysław Stelmasiak pojechali do jednej z miejscowości w gminie Gołańcz, aby przesłuchać pokrzywdzoną i wykonać oględziny w związku z postępowaniem prowadzonym przez policjantów w Czarnkowie.
Policjantka sporządzała protokół przyjęcia zawiadomienia i przesłuchania w charakterze świadka kobiety. W pokoju przebywał jej kilkunastomiesięczny syn. Po chwili podszedł do mamy i zaczął dziwnie się zachowywać, z ust i nosa wypływała mu wydzielina. Wcześniej dziecko bawiło się i nic nie wykazywało oznak choroby.
Matka wzięła dziecko na ręce i po chwili zaczęła krzyczeć, że chłopiec się dusi. Policjantka w tym momencie przejęła dziecko od matki. Przełożyła chłopca przez ramię, głową skierowaną do dołu. Sprawdziła, czy w ustach nie ma przedmiotu, którym mogło by się zadławić. Zachowanie chłopca wskazywało na to, jak by się czymś zakrztusił, jednak ciała obcego nie było. Podczas sprawdzania palcem gardła, dziecko zaczęło zagryzać palec, zaczęło robić się sine, sztywne i przewracać oczami. Po chwili zaczęło tracić przytomność.
Sytuacja była bardzo poważna. Z dzieckiem nie było żadnego kontaktu, nie dawało widocznych oznak życia, ustał oddech. W tym momencie dziecko przejął st. asp. Przemysław Stelmasiak. Ułożył chłopca na podłodze i podjął akcję reanimacyjną. St. sierż. Wiatrowska zadzwoniła pod numer alarmowy, dokładnie opisała zajście. Poprosiła dyspozytora aby skierował Zespół Ratownictwa Medycznego z Gołańczy, gdyż była to trzy razy krótsza odległość niż z Wągrowca. Jednocześnie skierowała jednego z domowników na drogę przed posesją aby oczekiwał na przyjazd karetki i wskazał miejsce, gdyż liczyła się każda sekunda.
St. asp. Stelmasiak w tym czasie położył ciało chłopca na wznak, odchylił jego główkę do tyłu udrożniając drogi oddechowe i wykonał dwa głębsze uciśnięcia klatki piersiowej. Dziecko odkaszlnęło, zaczęło haustami łapać powietrze. Policjant ułożył chłopca na boku w pozycji bezpiecznej, udrożnił mu drogi oddechowe, włożył mu palec do ust i spowodował odruch wymiotny. Dziecko wydaliło dużą ilość gęstej wydzieliny, po tym zaczęło miarowo oddychać. Zaczęły wracać kolory skóry chłopca, który po chwili zrobił się senny. Do czasu przyjazdu karetki policjanci nie dawali chłopcu zasnąć, jednocześnie delikatnie masując brzuch i plecy, aby spokojnie oddychał.
Po chwili na miejscu pojawili się ratownicy medyczni, którzy zajęli się malcem. Po wnikliwym badaniu i przeprowadzonym wywiadzie stwierdzili, że dziecko prawdopodobnie ma ostre zapalenie oskrzeli, to najpewniej było przyczyną zakrztuszenia się wypływającą wydzieliną. W związku z tym podjęli decyzję o zabraniu dziecka wraz z matką do szpitala w Wągrowcu.
Dominik Zieliński/MŚ