Leszno - Agresja na drodze
Data publikacji 27.10.2011

Do wyżej przedstawionych argumentów możemy zacytować tu sytuację do jakiej doszło w dniu 24 października br. ok. godz. 19.00 w Lesznie na krajowej 5 . W kierunku Poznania zmierzał pojazd ciężarowy, a tuż za nim jechał kierujący osobowym Mercedesem. Kierowca ciężarówki 46-letni mieszkaniec woj. lubuskiego, zbliżając się do miejsca, gdzie prowadzone są roboty drogowe zajął lewy pas ruchu. W pewnej chwili w lusterku zobaczył, że prawym pasem jedzie osobowy Mercedes, który chce wjechać przed niego lecz nie zdążył i potem jechał za min. Po minięciu robót kierowca Tira zjechał na prawy pas ruchu i kontynuował jazdę. W tym czasie Mercedes jechał lewym pasem. Po przejechaniu tak kilkuset metrów, nieopodal ronda Podwale, kierowca Mercedesa zaczął wyprzedzać Tira, a potem nagle wjechał przed niego i gwałtownie zahamował zmuszając go do gwałtownego hamowania. Wówczas ten utwierdził się w przekonaniu, iż kierowca Mercedesa odgrywa się za wcześniejsze zdarzenie. Ten nie namyślając się długo powiadomił poprzez CB-radio jadącego przed nim syna, lat 24, aby swoją ciężarówką zablokował przejazd. Rodzinna współpraca zaowocowała zastopowaniem Mercedesa pomiędzy Tirami. Następnie rodzinny duet doskoczył do kierowcy czarnej osobówki i dzierżąc w rekach kije od miotły wymachiwali nimi przed kierowcą, a ponadto z ich ust padały groźby oraz niecenzuralne słowa. Wówczas 34-letni kierujący z Mercedesa zaczął tłumaczyć się, iż nie było to jego złośliwe zachowanie, gdyż kiedy wyprzedzał, to na jezdni zobaczył uskok i tylko to było powodem nagłego hamowania, a nie chęć odegrania się.
Teraz cała trójka odpowie przed Sądem, m. in. za groźby karalne, zakłócenie porządku publicznego, używanie słów nieprzyzwoitych oraz zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Ta groteskowa sytuacja skłania do refleksji, jak niewielka granica dzieli drogę agresji od odpowiedzialności. A więc czy warto?