Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Poznań – Okradała szefa, pieniądze przekazywała chłopakowi

Data publikacji 04.11.2013
Banknoty 1Poznańscy policjanci zatrzymali kobietę i mężczyznę, którzy sfingowali kradzież pieniędzy. Wcześniej kobieta ukradła i przywłaszczyła w sumie 14 tys. złotych. Para usłyszała kilka zarzutów. Grozi im kara do 10 lat więzienia.



Wszystko zaczęło się w sierpniu br. Do baru, w którym pracuje kobieta ktoś dokonał włamania. Zniknęły wówczas 4 tys. złotych. Właściciel lokalu podejrzewał, że za włamaniem stoi ktoś z personelu. Nie dość, że nie było śladów włamania, to dodatkowo pieniądze ukryte były w bardzo nietypowym miejscu. Winy nie zdołano wówczas nikomu udowodnić.

Kolejna sprawa pojawiła się w drugiej połowie października. Właściciel lokalu zapytał pracownicę o 4 tys. złotych. Chodziło o brak wynikający z rozliczenia utargu. Dwudziestotrzyletnia poznanianka wyjaśniła, że zepsuł się jej piec gazowy i pożyczyła na chwilę pieniądze by go naprawić. Ponieważ była to wzorowa pracownica, do której szef miał zaufanie dlatego ze zrozumieniem wysłuchał wyjaśnienia.

Kulminacja nastąpiła kilka dni później. Kobieta szła do pracy i miała przy sobie torebkę z pieniędzmi z dnia poprzedniego. W sumie blisko 13 tys. złotych. Tuż przed lokalem została napadnięta. Skradziono jej torebkę z pieniędzmi, a ją samą powalono na ziemię.

Na miejsce jak się okazało sfingowanego rozboju pojechali policjanci z komisariatu Poznań Północ. Już w trakcie wstępnych przesłuchań zaczęły pojawiać się wątpliwości. Właściciel lokalu wyrażał szczere zaufanie do pracownicy. Wspomniał jednak o sierpniowej kradzieży. Z kolei zeznania „napadniętej” zawierały liczne luki. Pojawił się wątek jej narzeczonego. Jak się okazało to 33 latek z Poznania. Miewał już konflikty z prawem.

Kiedy policjanci z komisariatu Poznań Północ nabierali coraz więcej wątpliwości co do przebiegu rozboju i kiedy zaczęli weryfikować historię z uszkodzonym piecem, wówczas kobieta przyznała się do wszystkiego. A całość wyglądała tak, że jej narzeczony grał namiętnie na automatach przegrywając kolejne sumy. Ona chcąc go ratować w sierpniu ukradła 4 tys. złotych. Później zabrała z utargu kolejne 4 tys. złotych tłumacząc szefowi, że to pożyczka na naprawę pieca. W drugiej połowie października zabrała z utargu 10 tys. złotych, które także przekazała chłopakowi. Ten obiecywał, że to po to, by się odegrać, jednak oczywiście wszystko przegrał. Kiedy przyszedł dzień kiedy pracownica miała przynieść do baru blisko 13 tys. utargu tak naprawdę w torebce miała już niecałe 3 tys. Wymyśliła więc z narzeczonym, że upozorują napad, by zatuszować brak 10 tys. złotych.

Przestępcza para usłyszała kilka zarzutów. Kobiecie śledczy zarzucili: kradzież z włamaniem, przywłaszczenie, kradzieży oraz składanie fałszywych zeznań. Mężczyzna usłyszał zarzut kradzieży. Wobec obojga zastosowano dozory policyjne. Za kradzież grozi kara do 5 lat więzienia, kradzież z włamaniem zagrożona jest karą 10 lat więzienia.



Powrót na górę strony