Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Śrem - Napad, którego nie było

Data publikacji 21.02.2013
zotoPolicjanci Wydziału Kryminalnego w Śremie przyjęli zgłoszenie o napadzie na kobietę. Prowadząc śledztwo w tej sprawie ustalili, że było to fałszywe zawiadomienie. Mieszkanka Śremu miała kłopoty finansowe i nie chcąc by ktoś z bliskich dowiedział się o tym upozorowała napad i kradzież biżuterii. Kosztowności sprzedała osobiście by pokryć swoje zadłużenia. Kobieta może ponieść karę za składanie fałszywych zeznań.

2 stycznia br. o godz. 13.35 śremska Policja została powiadomiona przez mieszkańca miasta o napadzie na jego żonę, do którego miało dojść w mieszkaniu.

Na miejsce natychmiast udali się policjanci Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego. Kobieta, która miała zostać napadnięta przebywała w mieszkaniu i otworzyła funkcjonariuszom dwoje drzwi zamkniętych od środka na zamki, a jednocześnie oświadczyła im, że sprawca napadu może być w domu. Mundurowi szybko to sprawdzili. W domu nikogo nie było. Nie było też śladów plądrowania mieszkania, a na ławie w pokoju leżały dwa telefony komórkowe oraz laptop. Kobieta  poinformowała mundurowych, że wpuściła do mieszkania mężczyznę, który oświadczył, że spisuje liczniki gazu. Mężczyzna ten miał ją szarpać, a następnie czymś uderzyć w szyję i głowę, w wyniku czego upadła i straciła przytomność. Jednocześnie kobieta pokazała policjantom dłonie twierdząc, że broniła się przed nożem i ma na nich rany. Funkcjonariusze zauważyli drobne zadrapania na prawej dłoni, zasinienie na policzku i drobną, powierzchowną, nie krwawiącą ranę na szyi. Nigdzie nie stwierdzono śladów krwi. Pokrzywdzona poinformowała, że kiedy odzyskała świadomość, to zadzwoniła do męża, a ten zawiadomił Policję. Nie potrafiła powiedzieć, czy z domu coś skradziono. Jej mąż powiadomił później, że skradziono głównie złotą biżuterię o wartości ponad 11 000 złotych. Policjanci wezwali pogotowie i kobieta została zabrana do szpitala.

Funkcjonariusze od początku mieli wątpliwości co do wiarygodności relacji pokrzywdzonej lecz  wykonali na miejscu wszystkie niezbędne czynności i zebrali materiał dowodowy.

Kryminalni pracujący nad sprawą zasięgnęli opinii biegłego lekarza medycyny sądowej, który stwierdził, że kobieta obrażeń doznała w trakcie ataku choroby, na którą cierpi, i upadku samoistnego. Biegły wykluczył też, aby obrażenia i rany, które miała, zostały zadane przez jakąkolwiek inną osobę.

Detektywi wnikliwie badający sprawę ustalili również, że kobieta posiada pożyczki i jest zadłużona, a o jej finansowych zobowiązaniach nie wie nikt z rodziny.

Kryminalni dotarli także do jubilera, któremu kobieta sprzedała złotą biżuterię podając przy tym nie do końca prawdziwe dane.

Kiedy mąż kobiety był przesłuchiwany w śremskiej Komendzie, ta zadzwoniła do niego w trakcie informując, iż odnalazła w domu anonimowy list z groźbami, który otrzymała 2 lub 3 lata temu, a o którym nic nikomu nie mówiła.

Funkcjonariusze poddali list oględzinom i stwierdzili, że został on sporządzony niedawno.

Pokrzywdzona została przesłuchana w prokuraturze w obecności biegłego psychologa, z opinii którego wynika, że jej zeznania budzą wątpliwości i są niewiarygodne.

W sprawie pojawiło się też szereg innych sprzeczności, które wskazywały na to, że kobieta nie mówi prawdy.

W tej sytuacji policjanci umorzyli śledztwo stwierdzając, że napadu nie było. Jednocześnie nie wykluczają wszczęcia postępowania dotyczącego złożenia fałszywych zeznań przez mieszkankę Śremu.

 

 

Powrót na górę strony